Jak napisać pracę dyplomową?

Ten moment już się zbliża, ostatni egzamin za Tobą, absolutorium w ręku, jeszcze tylko ostatnia prosta i opuścisz mury uczelni, w której spędziłaś/łeś ostatnie 3-5 lat i na którą już chwilami patrzeć nie możesz. Problem tylko polega na tym, że na tej ostatniej prostej można się koncertowo wyłożyć, bo trzeba jeszcze napisać i obronić pracę dyplomową.


Moje doświadczenie mówi, że z pracą licencjacką/inżynierską problem jest mniejszy - zwykle chcemy zacząć zaraz po studiach I stopnia magisterkę, więc jest konkretny termin na obronę, żeby zdążyć zarekrutować się na II stopień. W przypadku obrony pracy magisterskiej tego typu bata zazwyczaj już nie ma nad głową. A dodatkowo dochodzą inne czynniki rozpraszające. W chwili pisania pracy magisterskiej możemy już mieć pracę, planować ślub, dziecko, zajmować się kompletnie czymś innym. Dodatkowo chciałoby się już tym wszystkim pieprznąć i mieć święty spokój.

Jak zmotywować się do pisania pracy?

Zacznijmy zatem od początku. Jedną z kluczowych kwestii przy pisaniu pracy jest wybór odpowiedniego promotora. Już w trakcie wyboru tematu i opiekuna trzeba zastanowić się, czy wolimy kierującego pracą, który da nam wolną rękę i święty spokój, czy jednak będzie poganiał do pracy i wywierał presję, żeby została ona ukończona. Opcja numer jeden zwykle wydaje się bardziej kusząca, jednak w praktyce może się okazać, że opcja numer dwa wyjdzie nam bardziej na zdrowie.

No ale już po ptakach, mamy promotora, który nie za bardzo przejmuje się tym, czy się obronimy czy nie, ani tym kiedy to nastąpi. Trudno, trzeba radzić sobie samemu. Co teraz?

Po pierwsze - trzymamy się terminów! Zawsze można napisać podanie o przedłużenie terminu złożenia pracy o kilka miesięcy. Nie warto, działa to strasznie demotywująco, dając zbyt wiele dodatkowego czasu. Jeżeli termin oddania pracy to 1 września, skończmy ją do pierwszego września i basta. Nie myślmy nawet o przedłużeniu.

Przedłużyliśmy... 

Nasze lenistwo nas pokonało i nie udało się zmotywować do napisania pracy w terminie. No trudno, świat się od tego nie zawali. Teraz potrzebne są sposoby, żeby nie przedłużyć niepotrzebnie przedłużenia. Jakie?
  • Wyznacz sobie swój własny termin skończenia pracy. Ważne, żeby był wcześniejszy niż oficjalny termin, który dostaliśmy. Masz 3 dodatkowe miesiące? Doskonale wiesz, że możesz to zrobić w miesiąc. Masz miesiąc - przecież z palcem w nosie napiszesz tę pracę w tydzień! 
  • Podziel się swoim własnym terminem z kimś innym, promotorem, opiekunem, dziewczyną, chłopakiem, przyjacielem, rodzicem - powiedz tej osobie do kiedy chcesz napisać pracę i poproś o przypilnowanie, żebyś się w tym terminie wyrobił/ła. Nie mów nikomu, że oficjalny termin jest późniejszy.
  • Znajdź powód, dla którego musisz się obronić w wyznaczonym przez siebie terminie. Podwyżka w pracy, jeśli zostaniesz magistrem (w państwowych firmach czasami działa, w prywatnych raczej uzyskany tytuł nie ma znaczenia), zafundowanie sobie jakiegoś wyjazdu lub innej przyjemności po obronie, tak, żeby poczuć tę wolność od obowiązku pisania, czy cokolwiek innego, co da Ci powód, żeby zrobić to teraz.
  • Wyznacz sobie godzinę dziennie na pisanie (lub więcej, jeśli termin goni). Wybija godzina 18, jesteś już po pracy/innych obowiązkach, smacznym obiedzie, jest pozmywane, to teraz siadasz i piszesz. Wyłącz internet (artykuły i inne materiały do pisania możesz mieć już dawno pobrane na dysku) i przez godzinę tylko pisz. Nie musisz wstawać, żeby coś przekąsić, napić się, rozprostować kości itd. Zrobisz wszystko na co masz ochotę za godzinę. Teraz siedzisz i piszesz.
  • Jednak przez tę godzinę nie powstrzymałeś/łaś się i Facebook, Instagram oraz wszystkie obserwowane blogi i śmieszne kotki na YT okazały się ważniejsze, a ten kurz na szafkach aż się prosił, żeby wytrzeć go tu i teraz, chociaż przez ostatnie dwa tygodnie był niezauważalny - wyjdź z domu. Weź laptopa i idź do biblioteki lub znajomych, którzy nie udostępnią Ci hasła do WI-FI, za to będą reagować, gdy 3 raz w ciągu 15 minut poczujesz chęć wyjścia do toalety.
  • Po prostu zacznij... Najtrudniej piszę się pierwsze zdanie/akapit/stronę, potem dalej leci samo. Nie wierzysz? To spróbuj!
  • Wysyłaj do promotora, to co napisałeś/łaś. Jest pierwszy rozdział, to nie czekaj aż napiszesz 3 kolejne, tylko wyślij od razu do sprawdzenia, najlepiej z informacją, że za tydzień doślesz kolejny. Znacznie łatwiej się pisze, jeśli opiekun potwierdzi, że to co się napisało ma jakiś sens, a kolejną turę pisania można zacząć od wprowadzenia poprawek do już napisanego tekstu. Dzięki takiemu systemowi znacznie sprawniej idzie też system poprawiania, bo nie trzeba czekać, aż promotor przeczyta całość, tylko każdy rozdział jest poprawiany na bieżąco.
Mam nadzieję, że ostatnia prosta Waszych studiów będzie dla Was faktycznie prosta i nie będziecie mieli żadnych problemów z motywacją do pisania. Prokrastynacja jest najgorszą rzeczą, którą można zrobić sobie podczas pisania pracy dyplomowej. To jest naprawdę frustrujące, kiedy praca wisi nad głową, a wszyscy dookoła pytają "kiedy obrona?". Dlatego warto oszczędzić sobie stresu i wyjść na piwo z przyjaciółmi, żeby uczcić, że już po!


Komentarze